Chaikola

Jakiś czas temu, jeszcze pod koniec zeszłego roku, trafiliśmy na ciekawie wyglądający napój na półce supermarketu. Nazywał się Chaikola i z jakiegoś powodu przykuł naszą uwagę. Od czasu do czasu zdarza się jakaś ciekawostka podobna do np. Coca Coli, ale wyprodukowana w całości ze składników pochodzących z upraw ekologicznych – takim przykładem była dostępna jakiś czas temu Ubuntu Cola (którą zresztą wspominam bardzo pozytywnie, pomimo jej horrendalnej ceny). Chaikola wyglądała na podobną importowaną ciekawostkę spożywczą.

A jednak pozory mylą. Okazało się, że Chaikola to produkt rodzimy. Graficznie jednak opakowanie jest w ekstraklasie i rzeczywiście sprawia wrażenie bycia z wyższej półki. Słabo trochę, że na wstędze nad logiem napis it’s tea time jest biały na kremowym tle i w ogóle go nie widać, ale poza tym wszystko jest naprawdę OK.

Napój jest ciemnobursztynowej barwy i przypomina raczej herbatę niż colę. Jest też dość przejrzysty – zamglenie jest delikatne, żadnych pływających farfocli nie stwierdzono. Na powierzchni utrzymuje się warstewka pianki.

Prosto z puszki aromat wydawał się mocny, z przeplatającymi się słodkimi i kwaskowatymi nutami, coś w stylu owocowych landrynek, a do tego delikatny aromat suchej trawy. W szklance natomiast wyraźnie czuć było cytrynę, słodkawy aromat orzeszków cola, przemknęła też nutka imbiru i ponownie suchej trawy. Troszkę przypominał zapach granulowanej herbatki, jaką można sobie sprawić w automatach z kawą i herbatą.

W smaku napój jest wyraźnie słodkawy i cytrynowy. Smak herbaty jest w zasadzie niewyczuwalny, natomiast pojawia się wyraźna herbaciana taniniczność, objawiająca się uczuciem ściągania. Nasycenie dwutlenkiem węgla jest początkowo na średnim poziomie, a bąbelki przyjemnie łaskoczą przełyk. W miarę picia wysycenie spada do niskiego poziomu.

Ogólne wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Napój jest bardzo ciekawy zarówno w aromacie, jak i w smaku. Z pewnością jest bardzo orzeźwiający i świetnie sprawdziłby się latem jako alternatywa dla słodszych napojów. Na Marcie co prawda Chaikola wrażenia nie zrobiła, ale na mnie tak. Zdecydowanie polecam.