Jestem ośmiornicofanem. Żułem macki we Grecji, żułem we Włoszech, żułem w Hiszpanii, żułem w Portugalii, nie odmówiłem sobie głowonoga w Nowym Jorku, nie żałowałem banknotu na ośmiornicę w Warszawie, choć w tych ostatnich dwóch miastach był to banknot najgrubszy. Lubię sobie także ośmiornicę samemu przyrządzić, choć robię to rzadko – ostatnio coraz trudniej ją kupić (a przecież kiedyś bywała w zwykłym osiedlowym Carefour Express) – zwłaszcza pełnoletnią, wyrośniętą sztukę – baby ośmiorniczki nabyć łatwiej. Dziś upolowałem pół zwierzaka w sklepie przy Wiktorskiej w Warszawie, facet ma tam większy wybór owoców morza niż niektóre warzywniaki mają wybór owoców sadu. Drogo niestety: kilogram oprawionej ośmiornicy kosztuje ponad stówę, a ośmiornica kurczy się bardzo, kilogram na dwie głodne lub trzy mniej głodne osoby to akurat.
O ile nie musimy samodzielnie głowonoga sprawiać, co przypomina trochę występowanie w amatorskim fan fiction z cyklu „Obcy”, przygotowanie ośmiornicy z grilla jest banalnie proste. Trudniej kurczaka dobrze upiec. Wrzucamy zwierzę do garnka, dorzucamy listek laurowy, rozgnieciony czosnek, jakieś zioło (ja użyłem kolendry), zakrywamy pokrywką i stawiamy na gazie. Ośmiornica jest samowystarczalna – po chwili sama wypuści sok, w którym następnie się ugotuje. Możemy dolać trochę wody, ale naprawdę nie jest to niezbędne.
Po 45 min zaglądamy, sprawdzamy czy mięso jest miękkie (w najgrubszym miejscu, u nasady odnóży), wbijając w nie widelec. Na ogół wystarcza godzina gotowania, czasem trwa to dłużej. Potem wyjmujemy, osączamy, wycieramy papierowym ręcznikiem, lekko polewamy oliwą z cytryną i wrzucamy pod opiekacz do piekarnika, jak najbliżej opiekacza. Można próbować grillować na patelni grillowej, ale jest to opcja trudniejsza, gdyż patelnia grillowa wymaga by potrawa do niej przylegała. A ośmiornica przylegać nie chce. Gdy mięso się zrumieni (jest już ugotowane, chodzi tylko o podrumienienie), polewamy je resztą oliwy zmieszanej z cytryną, posypujemy i żujemy. Z tym żuciem to żart: dobrze ugotowana ośmiornica to zero żucia.
Co pasuje do ośmiornicy? Ziemniaki. Ziemniaki pasują do ośmiornicy w wyjątkowy sposób. No i wino. Do grillowanej: białe (bo na przykład do ośmiornicy w pomidorowym sosie lekkie, żwawe czerwone jest najlepszym towarzyszem). Wina mineralne, słone, mało owocowe, o nieprzesadzonej kwasowości sprawdzają się najlepiej. Asyrtiko jest bardzo a propos. Ale także dobre verde, albariño czy alvarinho. Może i godello by pasowało? Ja sięgąłem najpierw po albariño i spotkał mnie okrutny zawód. Wino było niedobre. Niedobre nie w sensie „niesmaczne”, ale niedobre w sensie „dzwoń po karetkę”! Wydaje mi się, że w butelka została źle wypłukana po myciu jej na linii butelkującej (a płyn, którym myje się butelki od wewnątrz to żrące chemikalium na bazie ługów i innych trucizn). W takiej sytuacji przydaje się lodówka z półką na wino – mam taką i bardzo sobie chwalę ten wynalazek.
Wybrałem Feudi di San Gregorio, Cutizzi, Greco di Tufo, Campania 2011, kupione za kilkanaście euro na lotnisku w Rzymie. Wino, które dostało wysoką ocenę w Decanterze, z którą to oceną nie do końca się zgadzam. Bukiet, który miał być „vital and invigorating” był prawie nieobecny, aż przestraszyłem się, że to kolejne popsute wino, tym razem korkowe. Ale raczej nie, po prostu ten typ tak ma. W ustach brakowało „fantastic acidity”. Po za tym jednak w porządku, dobra koncentracja, leciutka goryczka, długi finisz. Dobrze się z ośmiornicą piło. ♥♥♥-