Nie ma to jak porządny kawał pieczonego schabu! To jedno z tych dań, które nie dość, że smakują, są najadliwe, to jeszcze prezesują się na tyle dobrze, że można je zaserwować nawet wymagającym gościom podczas niedzielnego obiadu.
Niestety, jest też i ciemna strona pieczonego schabu: to nie jest danie, które można sobie zrobić ot tak, spontanicznie. Wymaga planowania z dwudniowym wyprzedzeniem – bo właśnie tyle spędzi w lodówce podczas peklowania. Ale gwarantuję, że planowanie i czekanie się opłaci!
Składniki na 4 porcje:
- 70 dag schabu
- sól peklowa – około 15 g
- zioła prowansalskie
- słodka papryka w proszku
- smalec
Zaczynamy od zapeklowania schabu. Mięso myjemy, a następnie nacieramy solą peklową, papryką w proszku i ziołami prowansalskimi. Pamiętajmy, by nie używać więcej niż 20 gramów soli peklowej na kilogram mięsa, inaczej zawarte w niej azotyny mogą nam zaszkodzić. Po tej operacji, odkładamy mięso na talerz, zakrywamy folią aluminiową i chowamy na dwa dni do lodówki.
Po upływie dwóch dni przygotowujemy naczynie żaroodporne, w którym mięso upieczemy. Nakładamy trochę smalcu, a następnie wkładamy już zapeklowany schab. Nie potrzeba żadnych dodatków. Wkładamy zakrytą brytfankę do piekarnika rozgrzanego do 180-200 stopni i pieczemy przez około półtorej godziny. Nie zdejmujemy na koniec przykrywki, bo wierzch mięsa może nadmiernie wyschnąć, a lepiej, by pozostał soczysty.
Gdy mięso będzie gotowe, kroimy je na mniej więcej centymetrowe plastry i serwujemy wedle upodobań. Smacznego!