KOLACJA – PRZYJĘCIE „SŁOMIANY WDOWIEC”

Zdarza się często, że samotny mężczyzna (niekoniecznie „słomiany wdowiec”) chciałby w swoim domu przyjąć gości. Poza całkowitymi antytalentami kulinarnymi. Większość panów stara się w takich wypadkach z czymś wystąpić. Nie mam tu na myśli tych, którzy gotują pierwszorzędnie i mogą zapędzić w kozi róg nawet doświadczone kucharki. Wiadomo, że prawie każdy mężczyzna pretenduje, przynajmniej we własnej wyobraźni, do miana smakosza lub chociaż wytrawnego znawcy kuchni i tylko ogromne obciążenia zawodowe nie pozwalają mu na praktykę. Jeśli jednak ma czas i odpowiednią ku temu okazję…

No właśnie, wtedy dość często wychodzi na jaw, ze tak naprawdę to niewiadomo, jak długo gotuje się ryż, kiedy należy wyjąć z piecyka kurczaka i właściwie dlaczego mięso po długim nawet duszeniu bywa twarde. Nie mam zamiaru udzielać tu szczegółowych rad, bo przecież nie wiem, na jakie trudne problemy najczęściej natrafiają słomiani wdowcy — podam natomiast kilka potraw, które prawie każdy mężczyzna potrafi ugotować bez specjalnego ryzyka i pracochłonności. Nie będzie to obiad, który wymaga już większych doświadczeń i zostawia po sobie stertę brudnych garnków i talerzy (który z panów lubi zmywać), lecz coś niewielkiego.

Najlepiej na takie męskie przyjęcie wybrać porę wieczorną, kiedy jedna solidna potrawa i deser czy nawet ciasto przyniesione z cukierni w zupełności wystarczają.

Do popisowych potraw męskich może należeć węgierskie „leczo” opisane przez Wojciecha Żukrowskiego w Kamiennych tablicach. Pan Wojciech Żukrowski — wielki znawca kuchni — podaje tam przepis, który wypróbowałam (z ciekawości, a nie braku zaufania). „Leczo” przygotowuje jego bohater Istvan Terey, Węgier, na kolację, którą ma zjeść w swoim domu z kobietą. Sytuację tę uważam za rekomendację wystarczającą. Inna, interesująca na tę okoliczność, potrawa to kurczak w curry, którą poleca znany dziennikarz Daniel Passent. Przepis i komentarz autorski przytaczam dosłownie. Wypróbowałam, zachęcam gorąco do jej przyrządzenia, tym bardziej, ze przy niewielkim wysiłku mamy i zupę, i drugie danie, czyli kompletny obiad lub wystawną kolację…

Inne propozycje to duszone kurczęta z przeróżnymi dodatkami, mięso z warzywami i pikantnymi dodatkami, wszelkiego rodzaju spaghetti, np. z sosem pomidorowym. Tu uwaga — prawdziwy włoski sos pomidorowy, a przecież to on ma być „gwoździem” programu, przyrządza się nie krócej niż 2 godziny, przygotowany dzień wcześniej, niestety traci na smaku.