Sernik londyński – London Cheesecake.
Piekę ten sernik z przepisu Nigelli już od kilku lat. Bardzo go lubię, choć nie jest moim ulubionym. Ulubiony to sernik mojej Babci, dosyć ciężki i zwarty, maślany w smaku, na spodzie z ciasta tartego i z polewą czekoladową. Smak mojego dzieciństwa i absolutny przebój każdych świąt. Niestety z czasem został wyparty (przyznaję, że za moją sprawą) przez jakąś lżejszą i mniej pracochłonną wersję z brzoskwiniami i bezami. Tamten był po prostu retro (jeśli tak można mówić o jedzeniu) i na pewno upiekę go w te wakacje. Przepis na szczęście się zachował.
London Cheesecake piekę gdy mam ochotę na coś w rodzaju sernika. Zazwyczaj zmusza mnie do tego brak twarogu z prawdziwego zdarzenia. (Wiem, że w UK są polskie sklepy ale nie mam żadnego w pobliżu.) Do tego sernika używa się tzw. soft cheese czyli np. serka Philadelphia i rezultat jest naprawdę niezły.
Jak to u Nigelli, nakład pracy jest minimalny, sernik robi się błyskawicznie i jest dziecinnie prosty (no, przynajmniej na większości etapów). Gdy upiekłam go po raz pierwszy, lekko zaniepokojona rodzajem sera, który miałam użyć, moja Druga Połowa ogłosiła, że jest to NAJLEPSZY sernik na świecie i trwa w tym przekonaniu do dziś. No cóż, wolno mu. Przyznaję, jest bardzo smaczny, bardzo kremowy i dosyć lekki – choć ta lekkość to złudzenie 🙂 Tylko ja sernikiem bym tego “ciasta” nie nazwała 😉
Inna sprawa to wygląd, sernik nie powinien rosnąć i u Nigelli jest równy jak stół. Mój zawsze najpierw trochę urośnie, potem lekko opadnie. Ostateczny kształt jest nieco wklęsły. Polewa ze śmietany spływa mi do środka i roztapia się zaraz po wylaniu na sernik (tym razem rozsmarowałam pędzelkiem – efekt trochę lepszy), boki są zawsze lekko przypieczone. Do idealnego wyglądu sernika Nigelli brakuje mu jakiś lat świetlnych. Nie mam pojęcia jak Ona to robi. No ale, jak twierdzi Nigella, to przepis jej babci, a poza tym praktyka robi swoje.
Wg. przepisu sernik należy piec w kąpieli wodnej. Czyli tortownicę owinąć od spodu grubą folią aluminiową, włożyć do większego, żaroodornego naczynia, wlać do naczynia wrzątek (mniej więcej do połowy tortownicy) i całość wsadzić do nagrzanego piekarnika. Ja kąpiel wodną sobie daruję. Po pierwsze obawiam się nieco o szczelność tortownicy i folii, po drugie, jadłam kiedyś sernik z takiej kąpieli i smakował trochę, hmmm… gumiasto. Nie twierdzę, że to wina kąpieli, być może kwestia przepisu.
Reasumując: ciasto jest smaczne i szybkie w przygotowaniu. Jeśli zrezygnujemy z kąpieli wodnej – łatwizna. Wygląd daleki od ideału.
p.s. sernik zyskuje smak po kilkunastu godzinach w lodówce.
SERNIK LONDYŃSKI
z przepisu Nigelli Lawson
na tortownicę o średnicy 20cm
Spód:
175g herbatników digestive
75g roztopionego masła (spokojnie można dać mniej)
Masa serowa:
600g kremowego sera
150g drobnego cukru (daję mniej)
3 duże jajka
3 duże żółtka
1.5 łyżeczki ekstraktu z wanilii
1.5 łyżeczki soku z cytryny
folia aluminiowa do owinięcia tortownicy – jeśli pieczemy w kąpieli wodnej
Polewa
145ml kwaśniej śmietany
1 łyżka cukru pudru
0.5 łyżeczki ekstraktu z wanilii
Herbatniki zmielić na okruszki i wymieszać z masłem. Wyłożyć na spód tortownicy i wstawić do lodówki aby się chłodził.
Ser zmiksować na gładką masę, dodać cukier, jajka i żółtka, zmiksować, dodać ekstrakt z wanilii i sok z cytryny. Wymieszać.
Masę serową wyłożyć na spód z herbatników.
Piec w kąpieli wodnej w 180st C około 50 min.
Przygotować polewę: wszystkie składniki wymieszać. Polewę wlewamy na sernik pod koniec pieczenia. Powierzchnia sernika powinna być już ścięta. Trzeba uważać, żeby nie zrobić tego za wcześnie, bo może wsiąknąć. Pieczemy jeszcze 10min. Sernik przechowujemy w lodówce i wyjmujemy 20min przed podaniem. Kroimy nożem zamoczonym w gorącej wodzie.
Moja uwagi: pewnie to zależy od piekarnika, ale ja piekę w niższej temperaturze (160 -170C).