China Town to restauracja chińska, która mieści się w Olsztynie przy ul. Dąbrowszczaków 17. Po bokach drzwi wejściowych znajdują się dwa posągi Buddy, które obecnie, zapewne ze względu na coraz chłodniejsze dni, zostały przestawione do środka lokalu. Wnętrze jest przestronne, wśród ścian o ciepłych odcieniach znajdziemy meble z ciemnego drewna. Uwagę zwracają widniejące na ścianach, suficie oraz podkładkach pod naczynia dekoracje inspirowane sztuką dalekowschodnią.
W karcie dań możemy się spodziewać dań z wołowiny, wieprzowiny, drobiu (w tym z kaczki) oraz ryb, owoców morza i zup.
Jako przystawkę wybrałam chipsy krabowe, które są podawane na ciepło i są dość tłuste. Bardzo chrupiące z bardzo delikatnym krabowym posmakiem.
Dominik: Moim zaś typem są zwykle sajgonki lub zupa. Przy ostatniej wizycie postanowiłem pójść na całość i zamówić jedno i drugie.
Sajgonki podano, jak zwykle, z odrobiną surówki z białej kapusty i z delikatnym sosem. Są malutkie i wspaniale chrupiące, wypełnienie zaś stanowią warzywa.
Zupki zwykle rozważam dwie – chińską gulaszową i curry. Gulaszowa jest tak ostra, że wyciska łzy, więc ostatnio postawiłem na tę drugą. Zupa curry z kolei jest opisana jako pikantna, ale mój język jest tak uniewrażliwiony na kapsaicynę, że nie wyczułem tego. Za to smak przypraw i kawałków mięsa, jak najbardziej.
Ja, wielce monotematycznie, zawsze zamawiam to samo danie… Smakuje mi ono bowiem tak bardzo, że nigdy nie mogę się zebrać, by zamówić coś innego. Tę pyszność stanowi kurczak w panierce w sosie słodko-kwaśnym. Filet pokrojony na cienkie paseczki serwowany jest na zatopionych w sosie warzywach, wśród których znajdziemy paprykę, marchew, świeżego ogórka, kapustę pekińską, cebulę, pędy bambusa i grzyby mun. Filet sugeruję jak najszybciej przełożyć na docelowy talerz, ponieważ jeśli zbyt długo poleży na sosie, panierka nim nasiąknie i straci swoją chrupkość.
Dominik: Ja przeważnie wybieram kurczaka, wieprzowinę lub wołowinę po se shuańsku, ostatnio jednak wybór padł na kaczkę Canton. Była wprost wyborna, chrupiąca i aromatyczna. Sos z grzybami, papryką i pędami bambusa świetnie do mięsa pasował. Podobnie do zupy curry, specjalnej pikantności w daniu nie wyczułem, ale jestem przekonany, że bardziej wrażliwi na ostry smak powiedzieliby co innego.
Na dwie osoby dostaliśmy miseczkę ryżu, lepiącego się, by w razie czego można go było łatwo zjeść pałeczkami. Co prawda w restauracji podaje się zazwyczaj zwykłe sztućce, ale pałeczki są dostępne na specjalne życzenie.
Jako surówkę zawsze zamawiamy białą kapustę. Jest to kapusta świeża, ale wyśmienicie doprawiona na słodko z delikatnym kwaskowatym posmakiem, tak pyszna, że zawsze prosimy o nią samą, bez dressingu (na który składa się kukurydza oraz sos majonezowy).
Po obiadku przyszedł czas na deser, na który, prawdę mówiąc, w tej restauracji skusiliśmy się po raz pierwszy, na potrzeby tego artykułu. Zdecydowałam się na zamówienie smażonych lodów. Była to spora kulka lodów śmietankowych z niewielką ilością rodzynek, zamknięta w cieście biszkoptowym i usmażona na głębokim tłuszczu. Po wierzchu polana została miodem, który od jej ciepła delikatnie skarmelizował. Z pewnym zdziwieniem stwierdzam, że deser bardzo mi posmakował, więc pewnie jeszcze go zamówię.
Dominik: A ja zdecydowałem się na ananasa w cieście, głównie dlatego, że moim ideałem deseru są owoce, a najlepiej jeśli do tego są kwaśne. Ale nazwa dania nazwą, a rzeczywistość rzeczywistością: deser okazał się czymś na kształt nuggetsów z kurczaka, ale z ananasem zamiast mięsa. Ciasto było mało „deserowe”, do tego było bardzo tłuste, zapewne od smażenia na głębokim tłuszczu. W porównaniu ze względnie lekkim obiadem (choć trochę zbyt obfitym), tak ciężki deser stanowił w moim odczuciu spory dysonans i nie sprawił mi specjalnej przyjemności. Być może w którejś prowincji Chin takie desery są typowe, ale moje europejskie podniebienie raczej nie będzie w stanie się nimi cieszyć.
Atutem restauracji są naprawdę niskie ceny przy sporych porcjach jedzenia, do tego wystrój lokalu zapewnia, że miejsce wydaje się naprawdę przytulne, zwłaszcza jeśli uda nam się zająć stolik osłonięty parawanem. Przestronność lokalu oraz różnorodne menu sprawiają, że restauracja ta świetnie nadaje się zarówno na obiady w rodzinnym gronie (także z małymi dziećmi), jak również i na randkę czy kameralne spotkanie biznesowe. Jest to nasza ulubiona chińska restauracja już od wielu lat, zatem serdecznie Wam ją polecamy.