Dawno temu, w latach dwudziestych XX wieku, w Stanach Zjednoczonych otworzono sieć fast foodów o nazwie A&W. Restauracje słynęły z piwa korzennego podawanego z zmrożonych kuflach i ponoć były pierwszą siecią tego typu, która odniosła sukces. Tak przynajmniej twierdzi Wikipedia, bo przyznajmy szczerze: w Polsce o takich restauracjach praktycznie nikt nie słyszał.
A&W podają między innymi wspomniane piwo korzenne, dziś jednak marka należy do Dr. Pepper/Seven Up Inc. I nic dziwnego, że puszki napoju można kupić praktycznie wszędzie… o ile mieszka się w Stanach Zjednoczonych.
Na szczęście Polacy nie gęsi, też swoich importerów mają i od czasu do czasu co ciekawsze zagraniczne mikstury trafiają na półki sklepowe – w tym przypadku był to dział z napojami gazowanymi w Piotrze i Pawle. Napoje były dwa: jeden to wspomniane już piwo korzenne, a drugi to coś o intrygującej nazwie Cream Soda.
Cream Soda
Degustację oczywiście rozpoczynamy nosem. W zapachu napoju da się wyczuć silny waniliowy, wręcz cukierkowy aromat. Po kilku łykach stwierdzamy, że smak napoju dokładnie jest taki jak określają go informacje na opakowaniu – jest śmietankowy z bardzo wyraźnymi nutami wanilii. Czuć, że aromat ten jest sztuczny, ale nie „chemiczny”, przypomna ten, który dodawany jest do waniliowej waty cukrowej lub waniliowej Coca-Coli. Najogólniej smak tego napoju można określić jako waniliową krówkę w płynie. Cream Soda jest średnio nasycony dwutlenkiem węgla, dzięki czemu bąbelki nie szczypią w gardło; jest też bardzo słodki, pije się go bardzo przyjemnie, ale jest to napój raczej do „pomalaskania” i delektowania się, może zastąpić nam nawet batonika czy czekoladę, więc nie jest to coś, czym można ugasić pragnienie.
Root Beer
Na samym początku zaznaczyć należy, iż nazwa może być ciut myląca (zwłaszcza dla osób nie znających za bardzo angielskiego), gdyż nie jest to piwo (nie zawiera ekstraktu słodowego), a jedynie bezalkoholowy napój chłodzący. To co daje się w nim wyczuć najmocniej „na pierwszy rzut nosa” to ziołowe nuty, które przywodzą na myśl… pastę do zębów. Po spróbowaniu można stwierdzić jednak, iż ten posmak jest dopiero na drugim planie, na pierwszy bowiem wybija się, podobnie jak w przypadku napoju śmietankowego, aromat wanilii. Smak tego specyfiku przypomina odrobinę syrop na kaszel; jest również bardzo słodki, posmak ten długo się utrzymuje w ustach, ale słodycz i ziołowe nuty są skontrastowane na tyle dobrze, iż Root Beer możemy uznać za napój całkiem orzeźwiający. Również i ten napój jest średnio nasycony dwutlenkiem węgla, bąbelki są raczej duże, ale nie drażniące.
Kaloryczność obu napojów jest taka sama i wynosi 170 kcal na 355-mililitrową puszkę, oba również niestety są konserwowane benzoesanem sodu.
Jako że nie lubię piwa korzennego, kupiłabym ponownie jedynie napój Cream Soda (trzeba przynać, że jest bardzo „babski”). Dominik z kolei wolał orzeźwiający Root Beer. Zapewne sięgniemy ponownie po oba napoje.