Jak to dobrze czasami napić się orzeźwiającej lemoniady. Wystarczy kupić butelkę, wstawić na kilka godzin do lodówki, zdjąć nakrętkę i… wróć! Zrobimy lepiej własną!
Zalet domowej lemoniady chyba nie trzeba nawet wymieniać. Jest zdrowsza, nie zawiera barwników ani innych ulepszaczy, jest za to naładowana witaminą C naturalnego pochodzenia. A pracy przy tym na tyle niedużo, że chyba warto spróbować.
Od razu powiedzmy sobie wprost: mój przepis jest tylko ogólną wskazówką. Ja lubię, gdy lemoniada zawiera dużo soku z cytryny i mało cukru, lubię też miętę. Marta z kolei nie przepada za kwaśnymi napojami i proporcje dobrałaby inaczej.
Marta: Gwoli ścisłości dodam, że ja na taką samą ilość wody i cukru dałabym sok z tylko dwóch cytryn.
Wszystko można tu modyfikować i dobierać pod swoje potrzeby, więc zachęcam do eksperymentowania. A teraz do rzeczy.
Składniki na 1 litr:
- cytryny – 0,5kg
- cukier – 10 łyżek stołowych
- gazowana woda mineralna
Zaczynamy od wyciśnięcia soku z cytryn. Sok zlewamy do litrowego dzbanka i dodajemy do niego cukier. Mieszamy tak długo, aż cukier się rozpuści (możemy użyć spieniacza do mleka). Następnie dopełniamy schłodzoną wodą mineralną. Jeśli dysponujemy świeżą miętą, możemy wrzucić kilka listków.
Powyższe proporcje dadzą nam mocno cytrynowy, kwaśny napój, lekko szczypiący w język (spore stężenie kwasu cytrynowego w połączeniu z bąbelkami z wody gazowanej). Nie każdemu to może odpowiadać i proponuję dostosować proporcje indywidualnie. Cytryny można również wymienić na limonki lub połączyć oba te owoce. Nie trzeba się obawiać nawet drastycznych zmian. Już jedna cytryna na litr da wyczuwalny smak, a być może będzie wskazana w sytuacjach, gdy podajemy lemoniadę gościom – klarowniejszy napój lepiej będzie wyglądał, a jednocześnie nie będzie zbyt kwaśny.
Uwaga, Achtung, wnimanije! O ile zamiast białego cukru można sobie swobodnie użyć np. syropu z agawy, czy też cukru trzcinowego, pamiętajmy, że inna alternatywa, a konkretnie miód, oprócz wyczuwalnej zmiany smaku, sprawi też, że lemoniada będzie bardziej mętna. A stewii, czy innych słodzików nie polecam w ogóle. Nie dość, że mają charakterystyczy, nie do końca przyjemny posmak, to jeszcze ciężko je dobrze rozpuścić. Pływające białe farfocle ze zbitej stewii wyglądają nieapetycznie.
Nie polecam jedynie przesadzania z cukrem. Wiadomo: im więcej cytryn, tym więcej należy użyć cukru, by zneutralizować kwaśny smak. Jeśli ktoś nie lubi zbyt kwaśnych napojów, radziłbym zmniejszyć liczbę cytryn, ale pod żadnym pozorem nie dodawać więcej cukru. 10 łyżek to około 120 gramów cukru, co daje nam naprawdę wysokokaloryczny napój (około 50kcal na 100ml), dorównujący tym ze sklepu. A przecież chodzi o orzeźwienie, a nie o nafaszerowanie się kaloriami i nabawienie się przy okazji próchnicy.